poniedziałek, 8 lipca 2013

Chłodnik - zupa na lato

        Jednak brak mi samozaparcia, aby konsekwentnie na bieżąco prowadzić blog. Ostatni wpis miałem na początku kwietnia, a już mamy wakacje w pełni. Szkoda, bo przez cały ten czas robiliśmy dużo fajnych potraw, z wykorzystaniem wielu świeżych przypraw z naszego zielnika i warzywnika. Mam nadzieję, że pomimo lenistwa a czasem najzwyklejszego braku czasu, będę zamieszczał co ciekawsze pomysły z naszej kuchni, zwłaszcza, że sprawia mi to dużą przyjemność. Tym bardziej, kiedy zobaczyłem, że na mojego bloga były wejścia z tak egzotycznych miejsc jak Nowa Zelandia, czy nawet Islandia. Swoją drogą, to szkoda, że osoby odwiedzające blog z tak odległych krajów, nie zostawiają żadnych wpisów, miło byłoby wymienić się wspólnymi spostrzeżeniami na temat danych potraw, czy możliwości zastąpienia jednego lub wielu składników naszych potraw, innymi występującymi na przykład w takiej Nowej Zelandii. Wystarczy na dziś tych przemyśleń geograficznych, czas na przepis.


             Dziś popularna (i chyba zasłużenie),  prosta, smaczna i co bardzo ważne wyjątkowo odpowiednia na obecne upały zupa - chłodnik (celowo nie piszę "litewski", ponieważ mój chłodnik jest zupełną dowolną wariacją tradycyjnego przepisu). Zresztą co raz częściej mam tendencję, do celowego zmieniania tradycyjnych przepisów, ot tak, dla poczucia oryginalności, choćby miałoby to być wymienienie jednego składnika, czy dodanie innej niż proponowana w danym przepisie - przyprawa. Ktoś może, powie, że po co, skoro  dany przepis jest dawno sprawdzony i wypróbowany, pewnie tak jest, ale czasem w monotonii codziennej kuchni, warto choćby, w minimalny sposób coś "zmodyfikować". Ja miewam, pewne fazy, kiedy stosuję na przykład prawie do wszystkiego określoną przyprawę i składnik. Bywa, że taka metoda przynosi fajne nie do końca zamierzone efekty smakowy. Ostatnio, dużo stosowałem kolendry, praktycznie do każdej potrawy, dzięki czemu, wiele tradycyjnych kompozycji smakowych nabierało "nowego wymiaru". Tym razem do chłodnika nie dodałem kolendry, ale dodałem... rukolę (rokietta siewna) i muszę przyznać, że był to dobry pomysł. Jeszcze jedna dodatkowa informacja, jak zauważycie w pozycji składniki, celowo unikam, precyzyjnego podawania ilości poszczególnych składowych zupy, ponieważ zgodzicie się, że w wypadku chłodnika jak mało której zupy trudno zastosować matematyczny wzór na składniki. Każdy dodaje poszczególnych składników, tyle ile uzna za stosowne. Ja w tym wypadku, nie mam umiaru, ze wszystkim przesadziłem, ale chyba...warto było.
             Składniki: 

 * jogurt (robimy własny, ale oczywiście możemy wybrać każdy dowolny będący w sprzedaży),
ilość  jogurtu umowa, sami decydujemy na ile porcji chcemy przygotować nasz chłodnik, ja wykorzystałem 400 ml.
* woda (ilość podobnie jak wyżej, w zależności od planowanej ilości porcji, ważne, aby nie przesadzić z nadmiarem wody w której gotujemy botwinę, bo nie uzyskamy odpowiednio intensywnego w smaku i kolorze wywaru, ja gotowałem bardzo duży pęczek botwiny w 0,6 litra wody, musimy również pamięta, że pewna cześć wody wyparowuje).
* ogórki gruntowe (kilka sztuk).
* jajka (2-6 sztuk).
* czosnek (kilka ząbków)
* sól (łyżka)
* pieprz (świeżo tarty, wedle uznania, ja dałem prawie całą łyżkę)
* cytryna 1/2 (sok)

* botwinka (ilość? jak najwięcej, wtedy mamy gwarancję, że nasz wywar będzie kondensatem smaku, co akurat w wypadku tej zupy jest bardzo ważne, tutaj naprawdę musimy czuć smak buraczków. Zawsze w najgorszym wypadku, możemy dodać skondensowany sok z buraków oferowany w sklepach, lub sok buraczany w kartonie pewnej znanej firmy zaczynającej się na literę H..., ale to już nie jest to samo.




* szczypior (dodajemy bardzo dużo....), świeżo cięty z warzywnika, intensywny w smaku, jedna z moich ulubionych przypraw, co istotne poza sezonem z powodzeniem można uprawiać w skrzynce w kuchni. Jeżeli tego nie praktykujecie, gorąco zachęcam.


  
 * koperek ( świeży, dużo...) podobnie jak szczypior, często używany w naszej kuchni, czy może być lepszy smak młodych ziemniaków polanych masłem i posypanych świeżym młodym koprem zerwanym właśnie przed chwilą w warzywniku.


 
* rzodkiewka (dodajemy dużo...) my uprawiamy odmianę białą, przede wszystkim ze względu na bardziej intensywny smak (jest naprawdę ostra) a dodatkowo jest bardziej odporna od odmiany czerwonej, na działanie wszelkich chorób  atakujących rośliny. Dodatkowo, rzodkiewka jest bardzo zdrowa, ale to wiemy wszyscy.





 * szczaw (dodajemy dużo...) wspaniały kwaskowaty smak. Jest wiele odmian, my uprawiamy szczaw zwyczajny. Często robimy sałatki z dodatkiem szczawiu, ale i tak chyba najlepszy pomysł na szczaw to zupa szczawiowa, mamy jeszcze dużo w ogrodzie, więc nie długo pewnie zrobię "szczawiówkę".




 * rukola (rokietta siewna) obecnie dość powszechnie uprawiana u nas roślina. Lekko pieprzowy posmak, nadaje wyrazistości w zetknięciu choćby z mdłą oliwą, stąd najczęściej stosowana z powodzeniem głównie  jako dodatek do różnego rodzaju sałatek. Sami bardzo często wykorzystujemy rukolę zwłaszcza razem ze szczawiem.


Wykonanie:

        Przygotowanie chłodnika, tak naprawdę sprowadza się do uzyskania wywaru z botwiny, a następnie dodanie do wywaru (oczywiście po odpowiednim schłodzeniu) wszystkich składników.
Wywar gotujemy na małej ilości wody, na małym ogniu (do miękkości buraczków). Po wychłodzeniu wywaru, kroimy obrane buraczki (skórka odchodzi bez problemu) w kostkę, podobnie kroimy liście botwiny.
       Do rondla wlewamy jogurt, mieszamy z wywarem z botwiny, dodajemy sól, pieprz, i kolejno wszystkie przygotowane wcześniej  (pokrojone składniki, wyjątek stanowią ogórki, które ścieramy na tarce - duże otwory). Jeżeli uznamy, że zupa jest za mało kwaśna możemy dodać sok z cytryny. Rondel z zupą wkładamy do lodówki na co najmniej godzinę. Gotowane jajka również schładzamy, trzymając na talerzyku w lodówce. Zupę podajemy z jajkami, posypaną koperkiem.

      Smacznego.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz